30.06.2012

6.



   Kolejny dzień w pracy. Za oknem deszcz, a do końca zostało mi jeszcze pół godziny. Zabiegi z chłopakami skończyłam, więc żeby się nie nudzić pomagałam trochę chłopakom do statystyk.
- Julka jedziesz z nami do Japonii- wpadł do pokoju Zbyszek. On to chyba nigdy nie nauczy się pukać. Spojrzałam na niego odrywając wzrok od laptopa, na którym pracowałam. Zbyszek zorientował się, że nie rozumiem zbytnio o co mu chodzi- no na Puchar Świata do Japonii- próbował mi wytłumaczyć.
- Mów do mnie normalnym językiem. Bartmańskiego nie rozumiem- zaśmiałam się i popatrzyłam na niego wzrokiem oczekującym dalszych wyjaśnień. Zbyszek natomiast udając zrezygnowanie usiadł sobie na jednym z łóżek do masażu.
- Wiesz, że trener powołał mnie do kadry na Puchar Świata-przytaknęłam skinięciem głowy- ale musiałem pojechać do warszawy na konsultacje z naszym sztabem medycznym, czy aby na pewno wszystko z moją nogą w porządku-kontynuował- No i wtedy Olo, nasz fizjoterapeuta, stwierdził, że potrzebował by jeszcze kogoś do pomocy.
- Nadal nie rozumiem co ja mam z tym wszystkim wspólnego- wtrąciłam
- Jula no, daj mi dokończyć- skarcił mnie robiąc przy tym zabawna minę- no więc, ja ten wspaniałomyślny, wpadłem na pomysł, żeby napomknąć Olkowi o tobie- mrugnął do mnie
- Ale jak?- byłam całkowicie zaskoczona
- Spokojnie- uśmiechnął się- Andrea też się na to zgodził. Dzisiaj rano byłem u prezesa klubu i też się zgadzają. W niedzielę wieczorem mamy stawić się w Warszawie. A no i od dzisiaj mamy wolne- dodał wychodząc i zostawiając mnie osłupiałą.
  Następnego dnia postanowiłam  pojechać do rodziny. Chciałam osobiście o wszystkim im powiedzieć, a przede wszystkim skonsultować się z moimi przyjaciółkami czy aby na pewno dobrze zrobię zgadzając się na to wszystko. Rodzicom było obojętne co tak właściwie zrobię. Nigdy nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu ze sobą. Wprawdzie żyliśmy jako normalna rodzina, ale nie byliśmy blisko ze sobą. Natomiast moje kochane dziewczyny stwierdziły, że jak zrezygnuję to osobiście mnie wepchają do samolotu. Także nie miałam innego wyboru jak tylko się zgodzić.
   Do Warszawy udaliśmy się we trójkę. Ja, Zbyszek i Michał. Jechaliśmy samochodem Zbyszka, który miał go zostawić u swoich rodziców. Oczywiście specjalne miejsce zajmował jeszcze jeden pasażer, a mianowicie Bobek, który na czas wyjazdu miał zostać u państwa Bartman.
Do godziny 19:00 wszyscy mieli się stawić w hotelu. My na miejscu byliśmy już przed 16. Zibi zawiózł mnie i Michała pod hotel Mercury, a sam pojechał do rodziców, z którymi chciał jeszcze spędzić trochę czasu. Miał także spotkać się ze swoją dziewczyna. Muszę przyznać, że stresowałam się tym jak zostanę przyjęta w grupie. Misiek zapewniał mnie, że będzie dobrze, ale czułabym się lepiej gdyby to Zbyszek był obok. W końcu to on mnie w to wkręcił.
- No i jest moja nowa asystentka- zawołał ktoś do nas, gdy tylko znaleźliśmy się z Michałem w recepcji hotelu- Aleksander Bielecki miło mi- przywitał się- widzę, że Zibi w ogóle się nie mylił co do ciebie- dodał wesoło i mrugnął do mnie
- Julia Adamczyk- uśmiechnęłam się serdecznie, próbując ukryć tremę
- Misiek porywam ci koleżankę, ale mamy do załatwienia sporo formalności- i tak o to zostałam dosłownie porwana przez Olka. Podpisaliśmy kontrakt, przedstawił mnie pozostałym osobom ze sztabu medycznego i szkoleniowego. Potem rozmawialiśmy o tym jak bedzie wygladała nasza współpraca. Będzie pracował z nami jeszcze jeden asystent- Rafał. Panowie okazali się bardzo mili i zabawni. W miedzy czasie dowiedziałam się, że pokój na tą jedną noc będę dzieliła ze Zbyszkiem. Na szczęście Michał zajął się moim bagażem i ostawił go do pokoju. Sama nie miała czasu, żeby to zrobić. Na potrzeby reprezentacji wynajęto tylko dla naszej dyspozycji hotelowy bar połączony z mini salonem, gdzie gromadzili się siatkarze, a Olek postanowił, że musi mnie z każdym zapoznać.
- Siema Olo- do hotelu przybył Zibi. Przywitał się z pozostałymi, a mnie skradł całusa w policzek i usiadł na oparciu fotela, na którym siedziałam. O 19:00 Andrea zrobił krótkie zebranie organizacyjne, a o 20:00 wszyscy mieliśmy być w pokojach, ponieważ o 5:00 śniadanie, a potem wylot do Frankfurtu i dalej do Japonii.
   W pokoju dostaliśmy łóżko dwuosobowe. Zbyszek brał prysznic, ja już przysypiałam zmęczona dniem. Gdy wyszedł położył się obok i przytulił się do moich pleców.
- Zbyszek ale....
- Ciii....zerwaliśmy ze sobą. Śpij- wyszeptał

20.06.2012

5.


   Dni w Jastrzębiu mijają w bardzo szybkim tempie, ale mogę spokojnie powiedzieć, że zdążyłam się już zadomowić i nieco bardziej poznać okolicę.
   Rozgrywamy kolejny mecz, a ja znów zobaczę go w towarzystwie naszych statystów, podglądając trochę ich prace. Co jakiś czas czuje na sobie wzrok Zbyszka. Z jego nogą już wszystko w porządku, jednak z powodu zbliżającego się Pucharu Świata trener nie chce narażać go na jakikolwiek uraz i postanowił wpuszczać go na boisko tylko w końcówkach meczy, aby nie utracił formy. 
No właśnie Zbyszek......facet wprowadza wielkie zamieszanie w mojej głowie....

*** Kilka dni wcześniej***
Kończyłam już pracę i miała właśnie wychodzić, gdy nagle do gabinetu wpadł Zibi.
- Julka idziemy na obiad- oznajmił, posyłając mi przy tym swój boski uśmiech
- My?- zapytałam zaskoczona
- No tak.To tak w ramach rekompensaty za to co ostatnio dla mnie zrobiłaś- powiedział i nie czekając na nic złapał moją dłoń i zaprowadził do swojego samochodu. 
I tak oto znaleźliśmy się w jednej z restauracji w Żorach- gdzie właśnie mieszka Zbyszek. Podczas posiłku rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czasami rozmawiając z nim mam wrażenie jakbyśmy znali się już od lat. A do tego jeszcze ten jego uśmiech. 
   Wychodząc z restauracji Zbyszek przypomniał sobie, że w pobliżu znajduje się kino, a że czułam się w jego towarzystwie bardzo dobrze to dałam się namówić na seans. Zdecydowaliśmy się na film " I, że cie nie opuszczę" i usiedliśmy na końcu sali kinowej. W połowie filmu pod wpływem zmęczenia, a także samego filmu, oparłam głowę o ramie Zbyszka. Natomiast on o dziwo objął mnie ramieniem i tak sobie dalej oglądaliśmy. Po pewnym czasie zaczął kreślić różne wzory na  moim ramieniu. Ale jeszcze bardziej zaskoczył mnie, gdy w końcówce filmu jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie, a kciukiem drugiej dłoni delikatnie gładził wewnętrzną część mojej dłoni. Nie protestowałam. Moje trzeźwe myślenie zostało zupełnie wyłączone. Nie interesowało mnie, że ktoś może go rozpoznać i zrobić nam zdjęcie, a następnego dnia będzie wielka afera z tego powodu. Liczyła się ta chwila. Z kina wyszliśmy po 22, dlatego też Zbyszek postanowił, że przenocuję u niego i następnego dnia odwiezie mnie do domu. Kolejny raz nie zaprotestowałam. W mieszkaniu siatkarza przywitał nas Bobek- jego mały uroczy  przyjaciel, który wyraźnie nie był zadowolony, że jego pan tak późno wrócił i domagał się jedzenia.
   Rano obudziłam się dosyć wcześnie. Zbyszek jeszcze spał, a jego ręka obejmowała mnie. Najwidoczniej musiał się w nocy przekręcić, bo zasnęliśmy zupełnie inaczej. Wyswobodzenie się z jego uścisku nie było łatwe, dlatego też jako, że była niedziela zdecydowałam się jeszcze trochę pospać. Później, żeby się trochę dotlenić wyprowadziliśmy jeszcze razem Bobka na spacer, a gdy wróciliśmy Zibi uparł się, że nie wypuści mnie do domu bez obiadu, który oczywiści sam przygotuje.

***
 Do rzeczywistości przywrócił mnie gwizdek sędziego ogłaszający zakończenie meczu. Spojrzałam na tablice z wynikiem. Wygraliśmy. Kolejny raz natknęłam się na Zbyszkowe spojrzenie.
Czy tak zachowuje się ktoś, kogo dziewczyna znajduje się na trybunach i to po przeciwnej stronie? No cóż nie pozostało mi nic innego jak wstać i podreptać na boisko pomóc chłopakom w rozciąganiu się.
   

13.06.2012

4.

   Obudziły mnie jakieś dziwne jęki. Otworzyłam leniwie jedno oko i dotarło do mnie, że nie znajduję się w swoim łóżku. Usiadłam i to co zobaczyłam całkowicie mnie zatkało.
- Matko Boska!!- łydka Zbyszka była dosłownie fioletowoczarna i bolała go chyba dosyć mocno- Pokaż mi to- nie przejmowałam się zupełnie tym jak mogę wyglądać, włosy pewnie były w zupełnym nieładzie, ale ważniejszy teraz był Zibi- Masz jakąś maść czy coś?- zapytałam, a Zbyszek z trudem wydusił z siebie, że w szafce przy łóżku, tak więc rozsmarowałam mu ją na łydkę, żeby przynajmniej trochę mu ulżyło.
Ogarnęłam się i zadzwoniłam do Patryka, żeby poinformować go o zaistniałej sytuacji. Postanowiliśmy, że pojadę do klubu, zabiorę wszystko co potrzebne i zajmę się Zbyszkiem w jego mieszkaniu, bo lepiej dla niego żeby przez jakiś czas nie ruszał się z miejsca. A sam Zbyszek nawet nie miał zamiaru się sprzeciwiać, powiedział tylko ciche- Dziękuję- i wymusił delikatny uśmiech.
   Tak właśnie wyglądały moje kolejne cztery dni. Z samego rana jechałam do klubu na trening pomóc Patrykowi i wracałam do Zbyszka. Żeby było mi łatwiej i żebym nie musiała tyle jeździć, Zibi zaproponował mi żebym się na ten czas do niego przeniosła. Nie chciałam się zgodzić na ten układ, ale nie miałam z nim szans i postawił na swoim. na szczecie  z łydka było coraz lepiej, co bardzo mnie cieszyło, ale bardziej cieszyło to, że wraz ze zdrowiem wraca Zbyszkowi również dobre samopoczucie,co jeszcze bardziej zwiększa szanse szybkiego powrotu do pełnej sprawności. Częściej żartował i się uśmiechał. Pomagały mu z pewnością też rozmowy z rodzicami, z którymi rozmawiał co wieczór. Oczywiście gdy tylko dowiedzieli się co się stało od razu chcieli przyjechać do niego, ale zapewnił ich, że jest pod doskonałą opieką i niczego mu nie potrzeba. Mówiąc to uśmiechał się do mnie zadziornie. No tak, Zibi podrywacz wraca.

***
   Jest 17:55, jeszcze pięć minut do rozpoczęcia pierwszego meczu w tym sezonie. Na szczęście gramy u siebie, co powinno pomóc drużynie wygrać ten mecz. Atmosfera jest oczywiście niesamowita, tym bardziej teraz kiedy już nie będę oglądała meczy jako kibic ale jako członek zespołu. Ponieważ jestem tylko asystentką nie jestem bezpośrednio obok trenera i zawodników. To miejsce dla Patryka. Tak, wiec siedzę razem z naszymi statystykami. Po swojej lewej stronie mam Zbyszka, który niestety jeszcze nie jest gotów do gry. Na nosie ma swoje okulary i muszę przyznać, że w połączeniu z klubową koszulką, która ma na sobie, prezentuje się szalenie przystojnie.Chłopcy co chwilę rzucają jakimś żartem, wiec na nudę nie narzekam. Jednak gdy mecz się rozpoczyna coraz bardziej skupiają się na grze kolegów, a mnie nie pozostaje nic innego jak zrobienie tego samego. Mecz oczywiście wygrywamy, a ktoś rzuca, że trzeba koniecznie uczcić pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i zintegrować się przy tym z nowymi osobami. Nawet sam Bernardi przystał na tą propozycję i obiecał nie tylko przybyć na imprezę, ale także zrobić chłopakom następnego dnia lżejszy trening.

*** Niedzielny wieczór w klubie ***
   Tak jak było to zaplanowane udaliśmy się na imprezę. Wszyscy przybyli ze swoimi żonami, dziewczynami czy tez znajomymi. Pojawiła się również Zbyszkowa Asia. Trochę to dziwne, że dzień wcześniej na meczu nie mogła się pojawić, a na imprezie już tak. Ale to nie moja sprawa. Niestety nie mogła się z nami bawić Monika- dziewczyna Kubiaka- ale swojego chłopaka dosłownie wygoniła, bo nie chciał iść sam, a mnie kazała go przypilnować. Tak, więc tego wieczoru jestem skazana na Michała, nie żebym narzekała, ale Misiek wziął sobie do serca słowa Moni i skoro mam go pilnować to on nie może mnie odstąpić nawet na krok. Z kolei Zbyszek dostał zgodę na to wyjście jedynie pod warunkiem, że przesiedzi całą imprezę. Dlatego też wszyscy "oglądamy" tulącą się i nie tylko, zakochaną parę w naszej loży. I jak widać kryzys w ich związku to już chyba przeszłość.
Minęła już któraś godzina naszego pobytu w klubie, a ja znów zostałam porwana na parkiet przez Miśka. Nie wiem skąd ten facet bierze tyle energii, ale jeszcze trochę o stopy mi odpadną. Na szczęście był na tyle łaskawy, że pozwolił mi parę razy odsapnąć po szaleństwach z nim na parkiecie, chociaż on by w ogóle z niego nie schodził. Udało mi się zatańczyć również z kilkoma chłopakami z Jastrzębskiego, a także z samym trenerem, z którym ucięłam sobie krótka pogawędkę podczas tańca.
   Kiedy na parkiecie pojawiło się większe grono Jastrzębian, utworzyło się kółeczko, w którym każdy tańczył sobie jak najlepiej potrafił. Ja natomiast skorzystałam z okazji i wymknęłam się Michałowi, żeby odpocząć. Oczywiście w naszej loży spotkałam Bartmanów. Posłałam im delikatny uśmiech i skupiłam się na swoich obolałych stopach. Usiadłam sobie wygodnie, zdjęłam buty i cieszyłam się chwilą spokoju. Moje szczęście nie trwało jednak zbyt długo, ponieważ zauważyłam idącego w naszym kierunku Michała.
- Idź precz ty niewyrzyty  człowieku!- powiedziałam gniewnie, oczywiście w żartach, kiedy tylko się pojawił z zamiarem wyciągnięcia mnie na parkiet
- Ale Jula noooo- skamlał robiąc przy tym zabawne miny
   Po chwili reszta towarzystwa również wróciła i wszyscy obserwowali poczynania Miska. A ten w pewnym momencie zrobił tzw. "podkówkę" i popatrzył na mnie. Wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem, tylko Michał wyglądał jakby ktoś zabrał mu najukochańszą zabawkę. Gdy wszyscy jeszcze się z niego śmiali nie potrafiąc się uspokoić, Misiek przeniósł się obok trenera i ewidentnie się na mnie skarżył pokazując paluchem w moja stronę. Niestety muzyka w klubie była zbyt głośna i nie dane mi było usłyszeć co tam wymyśla. Bernardi również rozbawiony sytuacją, teatralnym gestem pogłaskał Miśka po głowie, a mi pogroził, śmiejąc się przy tym.

6.06.2012

3.

   Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. No tak wieczorem byłam tak zmęczona, że zapomniałam zasłonić okno. Wstałam o dziwo wypoczęta i w dobrym humorze, dlatego też szybko się ogarnęłam i wybrałam się do pracy. Na parkingu przed hala spotkałam kilku zawodników, z którymi chwilę porozmawiałam i ruszyłam w kierunku swojego gabinetu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do pani Zosi po poranną kawę. Stało się to już moim nawykiem, że zawsze przed praca idę najpierw do bufetu po kawę, a potem dopiero do mojego "królestwa". A przyznać muszę, że pani Zosia kawę parzy wyśmienitą, która szybko postawi człowieka na nogi. W gabinecie zjawiłam się przez 9, więc miałam jeszcze parę minut na przejrzenie dokumentów zanim pojawi się mój stały ostatnio pacjent, a mianowicie Zbyszek.
Równo o godzinie 9, czyli jak zawsze punktualnie, drzwi gabinetu się otworzyły, a w nich zobaczyłam Zbyszka wraz z Miśkiem co bardzo mnie zdziwiło, ponieważ Misiek nigdy go nie odprowadzał. Fakt, faktem, że przyjeżdżali zawsze razem, ale potem każdy rozchodził się w swoją stronę.
- Jula mamy problem- zakomunikował na wstępie Michał
- Tez się ciesze, że was widzę- zupełnie zignorowałam słowa Kubiaka
- Bo widzisz, nie mogę dzisiaj odwieźć tego kalekę do domu- mówiąc kaleka wskazał paluchem na Zbyszka, co spowodowało pojawienie się nikłego uśmiechu na mojej twarzy- musimy pozałatwiać z Monią kilka spraw związanych z naszym nowym mieszkaniem i tak sobie pomyślałem, że może ty byś go odwiozła i nawet przyjechaliśmy jego samochodem, a mnie Monia odbierze po treningu. Jeśli to dla ciebie oczywiście nie problem.
- Jasne Misiek, nie ma sprawy. Pozwiedzam sobie okolice i obiecuje odstawić pacjenta całego i zdrowego do domu- zaśmiałam się
- No to dzięki, kamień z serca. To ja zmykam na trening. Paaa wam- wybiegł z pokoju jak armata i tyle go widzieliśmy
- Nie musisz, jakoś sobie poradzę- wymamrotał pod nosem Zibi i od razu było widać, że coś nie jest w humorze.
- Już mówiłam, że to nie problem, a teraz dawaj tą swoją nóżkę i bierzemy się do pracy
   Tak jak powiedziałam, tak też było z jednym jednak wyjątkiem. Zawsze podczas zabiegów gadaliśmy jak najęci, dziś jednak żadne z nas się nie odezwało. Bardzo mnie to dziwiło, ponieważ Zbyszek miał mieć dzisiaj tylko krótki zabieg, a potem już lekkie zajęcia siłowe. Powinien być zadowolony z tego faktu, że dość szybko wraca do zdrowia, a go ewidentnie coś trapiło. Nie chciałam jednak na niego naciskać, jak będzie chciał to sam powie.
  Kiedy skończyłam ze Zbyszkiem udałam się na sale treningową, gdzie trenowali pozostali chłopcy, a jako że byłam sama, ponieważ Patryk miał do załatwienia jakieś sprawy na mieście, to musiałam przejąć również jego obowiązki. Po zakończonym treningu musiałam jeszcze zająć się paroma zawodnikami, którzy skarżyli się na lekki ból.
  Kiedy byłam już ze wszystkim gotowa i wygodziłam z gabinetu, Zbyszek już na mnie czekał. Jego nastrój z pewnością się nie polepszył, co było widoczne gołym okiem. Co gorsza, gdy szliśmy do samochodu miałam wrażenie, że utyka, a zawsze chodził normalnie, bo mimo kontuzji nie potrzebował kul.
- Zbyszek na pewno wszystko w porządku?- zapytałam zmartwiona jego nogą i tym co się z nim dzieje
- Tak, jedźmy już. Jestem zmęczony- oparł głowę o zagłówek i przymknął oczy, a ręką masował nogę. Na jego twarzy pojawiał się grymas bólu i teraz już wiedziałam, że pewnie przesadził z trenowaniem. Nic jednak nie mówiłam. Poprosiłam tylko, żeby kierował mnie gdzie mam jechać. Gdy byliśmy już na miejscu wręcz wymusiłam na nim, żeby pozwolił mi zobaczyć co się dzieje z jego nogą.
- No pięknie, wygląda na to, że przemęczyłeś nogę. Bartman do cholery miałeś uważać!- skarciłam go, ale gdy zobaczyła grymas na jego twarzy postanowiłam jednak nic wiecej nie mówić na ten temat.-Dobra to zrobimy tak ty tutaj sobie siedź i nigdzie się nie ruszaj, a ja zajrzę co tam masz w lodówce i zrobię jakąś kolację, bo pewnie jesteś głodny- Zbyszek chciał zaprotestować, ale spojrzałam na niego wzrokiem nie przyjmującym sprzeciwu, więc jedynie podniósł ręce w geście poddania się. Niestety jego lodówka świeciła pustkami, więc postanowiłam skoczyć do pobliskiego warzywniaka i zrobić drobne zakupy, o czym wcześniej go poinformowałam.
- Julka zaczekaj- usłyszałam wołanie Zbyszka kiedy miałam już wychodzić, więc wróciłam się do jego sypialni, gdzie miał odpoczywać- weź moja kartę, przecież nie będziesz za mnie płaciła z własnej kieszeni- powiedział podając mi ją i popatrzył na mnie tymi zielonymi oczyma. Zrobiłam zakupy i wróciłam z powrotem do mieszkania Zibiego i co widzę......Zbyszka chodzącego po mieszkaniu.
- Bartman! Miałeś nie ruszać dupska i leżeć!!
- No wiem, ale musiałem siusiu- powiedział z udawana skruchą i zrobił oczy jak kot ze Shreka, co oznaczało, że wraca już mu humor.
- No dobra, ale teraz zmykaj. Niech cię moje oczy nie widzą- rzuciłam z uśmiechem
- Tak jest pani kapitan- zasalutował, mrugając przy tym i udał się do sypialni.
   Po skończonej kolacji, oglądaliśmy film, który akurat leciał w TV.Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła już 21.
- Na mnie już pora. Trochę się zasiedziałam- chciałam wstać, ale Zbyszek złapał mnie za rękę
- Zostań- powiedział błagalnie
- Ale Zbyszek....tak nie wypada.....co na to twoja dziewczyna- rzuciłam. Bardziej jednak byłam zaskoczona jego propozycja, niż przejęta jego dziewczyną.
- A widzisz ją tu gdzieś?- był wyraźnie zdenerwowany- Mamy ciche dni- nic nie mówiłam, a Zbyszek kontynuował- Od kilku dni wiedzieliśmy z Miśkiem, że nie będzie mógł mnie dziś odebrać i miała to zrobić Asia, ale oczywiście nie mogła przyjechać, bo jej kariera jest ważniejsza niż chłopak. Nie widzieliśmy się od miesiąca. Na rozpoczęcie sezonu też prawdopodobnie nie przejdzie, no bo po co skoro mój występ nie jest w stu procentach pewny- wyrzucił z siebie co mu leżało na sercu.

1.06.2012

2.

*** Rok później ***
 
   Siedzę własnie w swoim gabinecie jastrzębskiego Węgla i czekam na kolejnego zawodnika, z którym mam się zająć z powodu jego kontuzji. Żeby było ciekawiej ma to być nie kto inny jak Zbyszek.
No właśnie Zbyszek........minął już rok od naszego pamiętnego spotkania, ciekawe czy mnie rozpozna.
Pewnie zapytacie co się działo przez ten czas.....No cóż Zbyszek tak jak obiecał zadzwonił, nawet przez pewien czas utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, który stopniowo się urywał i teraz polega z mojej strony na wysłaniu czasem gratulacji po wygranym meczu, a on czasem zapyta co tam u mnie. Jednak mimo to nie pochwaliłam mu się, że zostałam asystentka ich fizjoterapeuty i będziemy teraz razem pracować.
   No tak udało mi się obronić magistra i od dawna szukałam pracy, dlatego też za namową przyjaciółek wysłałam moje CV do klubu Jastrzębia, ale nie wierzyłam w to, że ktoś się odezwie, a już tym bardziej, że będzie to pozytywna odpowiedź.
   A co działo się przez ten rok u Zbyszka? No cóż jakiś czas od naszego spotkania świat sportowy obiegła wiadomość, iż największy siatkarski podrywacz jest już zajęty. Jak sam mi później, w którejś rozmowie telefonicznej oznajmił, jest szalenie szczęśliwy, a wybranką jego serca jest śliczna blondynka. Dlatego też jestem bardzo ciekawa jego reakcji na naszą współpracę...
   Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Doskonale wiedziałam kto to, dlatego odpowiedziałam cichym- proszę- bo jednak trochę obawiałam się tego spotkania i chyba nie tyle reakcji Zbyszka, co mojej na jego widok. drzwi się otworzyły, a w nich stanął Zbyszek.
- Julka?? co ty tutaj robisz?- zapytał zadziwiony, a po chwili tonęłam w jego objęciach.
- Czekam na ciebie- odpowiedziałam siląc się na naturalny ton głosu, ponieważ zaskoczył mnie swoja reakcją- no koniec tego dobrego, kładź się i zajmiemy się twoja nogą- dodałam gdy już zostałam przez niego wyściskana.
- No ale, że jak? Co ty tutaj?- nadal nie dowierzał, jednak położył się pozwalając mi wykonywać swoja pracę.
- Normalnie Zbysiu normalnie- zaśmiałam się widząc jego minę. Zbyszek na chwilkę zamilkł, a mnie przeszedł dreszcz, gdy dotknęłam jego nogę. Bardzo mnie to zdziwiło, bo zaraz za tym pojawiło się dziwne skrępowanie. Mimo tego, że poniekąd się znaliśmy to jednak rozmowa to coś innego niż masaż i zabiegi na jego nodze. Gdy do Zbyszka dotarł już fakt, że będziemy teraz razem pracowali zaczął, tzw. przesłuchanie.  I tym o to sposobem opowiedziałam mu co się działo u mnie i jak znalazłam się w tym oto właśnie gabinecie.
     Przez kolejne dni razem z Patrykiem Kamilem- fizjoterapeuta i masażystą  Jastrzębskiego- zajmowaliśmy się Zbyszkiem, ponieważ priorytetem było  postawienie go na nogi, a do rozpoczęcia sezonu zostały jeszcze tylko dwa tygodnie

  Jeśli chodzi o mój pobyt w Jastrzębiu, to dostałam ładne mieszkanie od klubu, które znajduje się jakieś 15 minut od naszego klubu. Zarówno pozostali zawodnicy jak i cały sztab bardzo miło mnie przywitali i okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi. Cieszę się, że dostałam tą posadę, jednak gdy podpisywano ze mną umowę zapomniano zaznaczyć, że będę jedyna kobietą w tym gronie. No nie licząc pani Zosi, która obsługuje klubowy bufet.
  Jak na razie największy kontakt mam z moimi współpracownikami, czyli z Patrykiem i Kamilem, no i oczywiście ze Zbyszkiem, bo codziennie po kilka godzin walczymy w zabiegowym z jego nogą. Czasami spotykam też Miska Kubiaka, który obecnie został szoferem Zbyszka. Misiek jak to Misiek  najbardziej pozytywny siatkarz,  nie mniej niż Zbyszek był zaskoczony, a później tak samo jak jego przyjaciel wyściskał mnie za wszystkie czasy.
Tak więc myślę,że zaczyna się nowy rozdział w moim życiu, oby tylko był lepszy niż te, które już przeżyłam....