29.10.2012

11.

   Następnego dnia w znakomitych nastrojach wracaliśmy do domu. Wczesna pobudka, bo już o 5.00, potem szybkie śniadanie i podróż do kraju. Dla mnie był to dzień podwójnie szczęśliwy i z podwójnym powodem do świętowania, ponieważ był to dzień moich urodzin. Nie liczyłam jednak na jakieś życzenia bądź też prezenty ze strony ekipy, gdyż nikt prawdopodobnie o tym nie wiedział, a sama też nie zamierzałam się tym faktem chwalić

   Na lotnisku czekali na nas już nasi najbliżsi i oczywiście tłumy fanów i reporterów. Wieczorem zaplanowano skromną uroczystość tylko dla drużyny i członków rodzin. Każdy z nas otrzymał swój pokój, aby móc się odświeżyć,  przygotować, bądź też przenocować, ponieważ większość osób powrót do domu zaplanowała na dzień następny. Na lotnisku przywitała mnie przyjaciółka Ewa, z którą zamierzałam wrócić po imprezie do domu rodzinnego. Z tego co zauważyłam to Zbyszka oczekiwał jego ojciec wraz z siostra Kasią. 
  Po zakwaterowaniu w hotelu chłopcy z trenerem udali się na konferencję prasową. W miedzy czasie poznałam żony czy też dziewczyny pozostałych siatkarzy. Szybko znalazłam wspólny język z żona Rucka- Justyną. Sympatyczne okazały się też Hania Możdżonka czy Iwona Ignaczakowa. Nie licząc Moniki Kubiaka, z którą znałam się już z Jastrzębia. 

***
   Parę minut przed 21.00 zauważyłam że Ewy nie ma w pokoju. Zdziwiłam się, bo miałyśmy już wychodzić. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Zbyszek.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział podchodząc do mnie i całując w usta na powitanie.
- Dziękuję-  cmoknęłam go jeszcze raz w usta i mogliśmy wychodzić. Zbyszek miał na sobie czarną bluzę, a do tego jeansy. Włosy oczywiście na żelu, a na nosie okulary, które dodawały mu jeszcze większego uroku. Ja z kolei postawiłam na krótką sukienkę w kolorze czerwonym. Gdy wyszliśmy na korytarzu było zbyt cicho.
- Coś tu za cichu jest- powiedziałam, gdy zmierzaliśmy w stronę windy
- Pewnie są już w sali i pilnują miejsc przy stolikach- zaśmiał się
   Zjechaliśmy windą na piętro, gdzie miała odbyć się impreza, a tam ciągle cicho i pusto, jakby wszyscy gdzieś zniknęli. Spojrzałam na Zbyszka zdziwiona,  a ten jedynie wzruszył ramionami. Gdy byliśmy już obok sali bankietowej nagle rozbłysły się światła, a Zbyszek prawie wepchnął mnie do środka, tak żebym to ja weszła pierwsza.
   To co zobaczyłam sprawiło że prawie zaniemówiłam. Na środku sali stał Igła i nasz kapitan z wielkim tortem. Wokół nich stali pozostali. Gdy tylko nas zobaczyli zaczęli śpiewać głośne "Sto lat". Potem były życzenia, prezenty. Na koniec tego wszystkiego zauważyłam, że zniknął mi gdzieś Zbyszek. Odszukałam go wzrokiem. Stał przy barze i również spoglądał w moim kierunku nonszalancko się uśmiechając. Podeszłam do niego i nic nie mówiąc pocałowałam  Dopiero gdy się od siebie oderwaliśmy szepnęłam ciche - Dziękuje- domyślałam się, że to co miało miejsce parę minut wcześniej w dużym stopniu było jego sprawką.
- No chyba nie myślałaś, że zapomniałem?- zapytał z udawanym wyrzutem. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Bardziej przysunął mnie do siebie i od razu odnalazł moje usta, całując delikatnie, a zarazem i namiętnie.
- Ale prezentu to już nie dostałam- oburzyłam się. Doskonale wiedział, że sobie żartuję dlatego jedynie zaśmiał się, że jeszcze go dostane i kolejny raz pocałował. Nasze czułości przerwał prezes, który rozpoczął właśnie oficjalną część bankietu. Było to krótkie przemówienie oraz gratulacje i podziękowania dla całej naszej ekipy. Następnie usiedliśmy wszyscy do uroczystej kolacji. Co niektórzy nie mogli się jej już doczekać. Gdy prawie dosłownie wszystko było zjedzone DJ zaprosił nas do wspólnej zabawy na parkiecie.
   Zatańczyłam chyba z każdym zawodnikiem, jednak najwięcej czasu spędziłam w ramionach Zbyszka. Nie sadziłam,  że taki dobry z niego tancerz. I nie tylko z niego. Większość chłopaków  mimo swojego wzrostu, miała całkiem dobre poczucie rytmu.

   Tańczyłam właśnie kolejną piosenkę z Anastasim. Co jakiś czas zerkałam jednak w stronę Zbyszka, który siedział przy naszym stoliku i rozmawiał o czymś z resztą ekipy. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Liczę, że jeszcze zatańczę na waszym weselu- odezwał się nagle Andrea. Popatrzyłam na niego zdezorientowana i całkiem zaskoczona
- Ale jak...? Skąd trener...?
- Znam swoich chłopaków  zaśmiał się- I wiem kiedy są zakochani- mrugnął do mnie i podziękował za taniec. Nawet nie zauważyłam,  że piosenka się skończyła. Wróciłam do Zbyszka. Nalałam sobie wody do szklanki, głowę  oparłam o Zbyszkowe ramię i odpoczywałam.
- Wróć dzisiaj ze mną do mieszkania- powiedział po chwili
- Jak to do mieszkania? Przecież mamy tutaj pokoje, a rano i tak musimy tutaj być.
- Spokojnie. Wszystko omówiłem z trenerem. Moje rzeczy już są u mnie w mieszkaniu, a rano tutaj wrócimy. Mam tam twój prezent- ostatnie zdanie powiedział bardzo tajemniczo, jakby chciał mnie tym przekonać.
- No dobrze- z racji tego, ze było już grubo po północy pożegnaliśmy się z tymi, którzy jeszcze się bawili i postanowiliśmy jechać do Zbyszka  Wcześniej jednak zajrzałam do swojego pokoju i zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy.

***
   Mieszkanie Zbyszka było dosyć duże i jak na mężczyznę gustownie urządzone. Zaprowadził mnie do salonu, a sam gdzieś zniknął. Wrócił po chwili zachodząc mnie od tylu.
- Wszystkiego najlepszego kochanie- szepnął. Przed moimi oczami pojawił się mały podarunek. Delikatnie go rozpakowałam i kolejny raz tego wieczoru zaniemówiłam. W pudełeczku znajdowała się przepiękna biżuteria. Srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie piłki siatkowej, a do tego kolczyki również z takim motywem.
- To jest piękne. Dziękuje.- ucałowałam go wzruszona.
- Odwróć to na druga stronę-oznajmił. Na odwrocie zawieszki była wygrawerowana litera Z. i data kiedy zostaliśmy para.

   Obudził mnie dźwięk budzika, jednak Zbyszka nie było już obok. Wstała i udałam się od razu do łazienki. Tam poranna toaleta i odświeżona mogłam zaczynać kolejny dzień. Zbyszka znalazłam w kuchni. Robił akurat jajecznicę, a po pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo zaparzonej  kawy.
- Dzień doby- przytuliłam się do jego nagich pleców i pocałowałam w ramię.
- Dzień dobry śpiochu- pocałował mnie i wrócił do wcześniejszej czynności. Gdy wszystko było gotowe mogliśmy zasiąść do stołu. 
- To co gotowa?- zapytał Zbyszek gdy skończyliśmy śniadanie.
- Tak- westchnęłam tylko i wstałam od stołu
- Co jest kochanie?
- Nie lubię takich spotkań- wzruszyłam tylko ramionami
   Z okazji mikołajek mieliśmy odwiedzić dzieci a oddziale onkologicznym.Początkowo mieli to być tylko sami siatkarze z trenerem, jednak wpadli na pomysł, żebym do nich dołączyła. Pod hotelem wsiedliśmy do busa i w składzie: ja, trener, Zbyszek, Igła, Bartek, Piter, Michał W. i Marcin M. ruszyliśmy w stronę szpitala. Tam czekał już na nas ordynator oddziału. Serce się kroiło na widok cierpienia tych dzieciaczków, jednak uśmiech na ich twarzach wynagradzał wszystko.....
 
***
Witam! Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa pod ostatnim postem:) Jednak odcinki będą pojawiały się prawdopodobnie raz bądź dwa razy w ciągu miesiąca. Niestety praca licencjacka i wiele innych spraw związanych ze studiami i nie tylko całkowicie pochłaniają mój czas. 
Pozdrawiam serdecznie:* i mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda:)

3.10.2012

10.

   W ostatnim dniu turnieju nie mieliśmy już żadnych treningów, każdy relaksował się tak jak lubi. Kilku chłopaków potrzebowało jeszcze naszej pomocy, żeby zagrać na najwyższym poziomie. Dlatego też zaraz po śniadaniu zabraliśmy sie do pracy, żeby też mieć przed meczem trochę czasu dla siebie.
   Wpadłam tylko szybko do pokoju po potrzebne mi rzeczy, a tam na łóżku siedział Zbyszek i rozmawiał z kimś przez skeypa. Chyba z rodzicami. Nie chciał przeszkadzać Ruckowi, który rozmawiał z żoną, więc zapytał mnie czy nie mógłby skorzystać z mojego pokoju, bo i tak miałam pracę, wiec pokój w tym czasie był pusty. Oczywiście zgodziłam się.
    Miałam ogromną ochotę podejść do niego i pocałować, ale nie chciałam robić niepotrzebnych scen. Z okularami na nosie prezentował się bardzo, ale to bardzo przystojnie. Jednak zabrałam to co potrzebowałam i wyszłam cichutko z pokoju, posyłając mu wcześniej buziaka w powietrzu, na co uśmiechnął się promiennie.

***
   Rozmawiałem już od dłuższego czasu z rodzicami i z Kasią, kiedy do pokoju weszła Julka. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Jeszcze ten całus gdy wychodziła....
- Synu czy ty mnie w ogóle słuchasz?- z powrotem na ziemię sprowadził mnie poirytowany głos ojca
- Tak, tak
- I gdzie ty w ogóle jesteś?-  no tak pokój Julki różnił się trochę wystrojem od mojego, co ojciec musiał dopiero teraz zauważyć
- W pokoju mojej Julki- powiedziałem zgodnie z prawdą i wyraźnie z tego zadowolony
- Juli? Tej Juli??
- Tak tato, od jakiegoś czasu jesteśmy parą
- Powinieneś skupić się na grze, a nie na jakiś romansach- zagrzmiał, natomiast mama z Kaśką tylko porozumiewawczo na siebie spojrzały
- Tato daj żyć-westchnąłem- i to nie jest jakiś tam romans- oburzyłem się
- Leonie daj mu już spokój. Ważne żeby był  szczęśliwy. Ja wam życzę jak najlepiej, a Julia wydaje się być bardzo sympatyczną osobą- wtrąciła się na szczęście mama, jednak ojciec nadal siedział naburmuszony.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas na temat naszego powrotu do kraju. Ojciec z Kasią mają mnie odebrać z lotniska w Warszawie, więc chciałem dokładnie wszystko z nimi omówić.
    Po tej rozmowie miałem jeszcze sporo czasu dla siebie. Julka jeszcze nie wróciła, ja też nie chciałem wracać do swojego pokoju. Nie chciałem przeszkadzać Ruckowi, ostatnio i tak musi wysłuchiwać strasznie dużo mojej paplaniny. A na dodatek pościel, na której leżałem pachniała moją Julką. Przypomniałem sobie słowa ojca, że to tylko romans, a ja byłem pewien swoich uczuć jakimi darzę Julkę.
   Gdyby ktoś parę miesięcy wcześniej powiedział mi, że zakocham się tak na poważnie, i że w wieku prawie 25 lat zechcę już stabilizacji, to bym go zwyczajnie wyśmiał. Prawda była taka, że wpadłem i to aż po uszy. Co raz częściej łapałem się na tym, że chciałbym żeby Julka była tylko moja na zawsze. Widziałem ją z gromadką maluchów biegających po ogrodzie. Julcia ma w sobie coś takiego, co przyciąga do niej. I to jest nie tylko atrakcyjny wygląd, ale przede wszystkim osobowość. Jest nie tylko świetną partnerką życiową, mimo iż nie jesteśmy jeszcze zbyt długo razem, ale też i przyjaciółką. W dodatku, kiedy pracuje jest w swoim żywiole, robi to co kocha, a wtedy promienieje i staje się jeszcze piękniejsza.
Uwielbiam obserwować ją w pracy, czy to podczas treningów czy podczas zabiegów gdy zajmuje się akurat innym zawodnikiem. Wtedy na jej twarzy pojawia się to skupienie, które dodaje jej uroku.

Tylko czy Julka odczuwa względem Zbyszka to samo, co on czuje do niej?
Z tym pytaniem i brakiem stu procentowej odpowiedzi na nie Zbyszek zasnął wtulając się w poduszkę Julki.

***
   Przed nami ostatni mecz tego turnieju. Mecz decydujący o tym z jakim krążkiem wrócimy do kraju.
Rozpoczął się bardzo zawzięcie i tak, też pozostało do samego końca. Graliśmy bardzo równo z drużyną przeciwnika. Punkt za punkt, set za set. Pierwszy set dla nas następny już dla Rosji. mecz ostatecznie zakończył się naszą porażką 2:3. Chłopcy z boiska zeszli przygnębieni. Wraz z Rafałem i Vannym podeszliśmy do nich. Szybko dostrzegłam Zbyszka, który również rozglądał się za mną. Odeszliśmy trochę od chłopaków, którzy już gratulowali sobie wygranego srebra i zapominali o odniesionej przed paroma minutami porażce. Od razu tonęłam w Zbyszkowych ramionach. Poczułam jego usta na swoich.
- Kocham Cię- usłyszałam
- Ja ciebie też Zbyszku- odpowiedziałam i dopiero, gdy kolejny raz całował mnie, dotarło do mnie, że właśnie po raz pierwszy usłyszałam te słowa z jego ust.


***
Witam! Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnią notką:* To bardzo motywuję do dalszego pisania, jednak ostatnio nie potrafię skleić czegoś sensownego związanego ze Zbyszkiem;/ Mam nadzieję, że to szybko się zmieni.....Do następnego ;)