6.09.2012

9.

Witam! Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod ostatnią notką:*
A teraz zapraszam do lektury;)


    Turniej Pucharu Świata nadal trwał, a my ponieśliśmy jak dotąd tylko jedną porażkę. Chłopcy powoli są coraz bardziej wyczerpani, ale staramy się robić wszystko co w naszej mocy by grali na jak najlepszym poziomie.
Pomimo zmęczenia atmosfera w zespole jest bardzo dobra co jest wielką zasługą Igły i Winiara. Ten pierwszy co chwilę sypie dowcipami, lata to z kamerą, to z aparatem fotograficznym. Natomiast z Winiara okazał się niezły żartowniś. Co chwilę zrobi komuś jakiś psikus. Oczywiście nie przekraczając pewnych granic.
   Jednak im dłużej trwał turniej tym bardziej nasilał się mój konflikt z Bartoszem. A raczej jego ciągłe niezadowolenie i niechęć w stosunku do mnie i mojej pracy. Miałam już serdecznie dosyć jego zrzędzenia.
Po jednym z zabiegów byłam tak wściekła, że przeprosiłam Olka i Rafała i po prostu wyszłam z pokoju. Nie chciałam wyładowywać swojej złości na pozostałych zawodnikach. Pragnęłam tylko znaleźć się w ramionach Zbyszka. Udałam się, więc w kierunku jego pokoju, który dzielił z Ruckiem. Weszłam jak do siebie, nawet nie zapukałam. Rucek jak zawsze siedział na łóżku z laptopem na kolanach i grał w coś. Zbyszek natomiast oglądał coś w japońskiej telewizji i dyskutował o czymś z Ruckiem. Na mój widok zamilkli. Zbyszek siedział na brzegu swojego łóżka, więc podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam.
- Julcia co się stało?- zapytał zdziwiony moim zachowaniem i objął ramieniem. Nawet Rucek oderwał swój wzrok od monitora.
- Ała!! Uważaj to boli!- próbowałam naśladować ton głosu Kurka- Mam serdecznie dosyć tego faceta wrr- warknęłam zła, na co Zbyszek mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.
- Jula ty się kurkiem nie przejmuj. Przecież to takie wyrośnięte dziecko jeszcze- skwitował Michał. Słysząc te słowa na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Głośno westchnęłam, a Zbyszek zaczął gładzić moje plecy, chcąc mnie trochę uspokoić.
   Panowie wrócili do swoich wcześniejszych czynności, dyskutując przy tym o japońskich samochodach jakie mogliśmy podziwiać na tamtejszych drogach. Siedziałam nadal wtulona w Zbyszka i było mi z tym cholernie dobrze. Dwadzieścia minut później rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknął Rucek nie przestając grać w swoją gierką komputerową. A w drzwiach zobaczyliśmy Olka.
- Julka chodź już
- Muuuszęę?- zapytałam z nadzieją, że jednak pozwoli mi zostać.
- Tak musisz, Marcin czeka- zaśmiał się widząc moje niezadowolenie
- No dobra, jak Marcin to mogę iść- Możdżonka pod opieką miałam od samego początku turnieju. Jednak z nim w przeciwieństwie do Bartka od razu znalazłam wspólny język. Okazał się naprawdę w porządku gościem. Jak trzeba to spokojny i opanowany, zawsze służący pomocą czy poradą. Jednak potrafi również wrzucić na luz i być całkiem zabawny. Marcin często przebywa w towarzystwie Krzyśka Ignaczaka, a co za tym idzie również i Zbyszka, więc mieliśmy nie jedną okazję żeby porozmawiać nie tylko o pracy.
   Wstałam niechętnie chcąc już wyjść, ale Zbyszek złapał moją dłoń, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Przed Ruckiem nie musieliśmy ukrywać tego co jest między nami. Michał prawie zawsze dzieli pokój ze Zbyszkiem, a sam Zbyszek traktuje go jak przyjaciela. Dlatego też doskonale wie co dzieje się w życiu Zbyszka.

   Na tym incydencie jednak się nie skończyło. Parę dni później zauważyłam, że pomiędzy Zbyszkiem a Bartkiem jest jakieś napięcie. Gdyby potrafili zabijać wzrokiem to już dawno obydwaj byliby martwi. Próbowałam wyciągnąć coś od Zbyszka, ale uparcie twierdził, że wszystko jest w porządku. Domyśliłam się, że Misiek jako Zbyszkowy przyjaciel na pewno będzie coś wiedział. Dlatego też udałam się do jego pokoju, a do tego miałam szczęście, bo był w nim sam, więc mogliśmy spokojnie pogadać. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam- Proszę- weszłam do pokoju i rozsiadłam się wygodnie na Kubiakowym łóżku.
- Misiek powiedź mi co zaszło pomiędzy Kurkiem a Zbyszkiem, że tak na siebie warczą- zapytałam wprost
- Julka chciałbym ci pomóc, ale obiecałem Zbyszkowi, że nic nie powiem
- Nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz- zagroziłam
- Julka...- powiedział błagalnym tonem
- Nie wyjdę!
- Ehh no dobrze, ale obiecaj, że mnie nie wydasz przed Zibim
- Słowo harcerza- zaśmiałam się
- Pewnie domyślasz się kogo Bartek wczoraj po meczu w szatni zaczął obwiniać o to, że nie zagrał całego meczu przez ten ból, który się pojawił- skinęłam tylko głową, że rozumiem, a Michał kontynuował- Na tym oczywiście sie nie skończyło. Pod prysznicem zaczął opowiadać Pitowi i Jaroszowi wymyślone bajki na twój temat. Nie wiedział tylko, żę za nim stoi Zbyszek i wszystko słyszał. Wiesz jaki jest Zbychu, więc możesz się domyślać jak zareagował. Gdyby Możdżon nie pojawił się tam w porę to Kurek dzisiaj miałby złamany nos.
- Michał co on takiego nawymyślał?
- Uwierz mi, że nie chcesz tego wiedzieć, a ja i tak już za dużo ci powiedziałem- nie naciskałam dalej
- Dzięki Michaś- w ramach podziękowania ucałowałam Michała w policzek i wyszłam z pokoju. Byłam mu wdzięczna, że mimo danej swojemu przyjacielowi obietnicy poinformował mnie o tym co się wydarzyło.
Wychodząc z Michałowego pokoju udałam się od razu do Bartka. Chciałam tę sprawę raz na zawsze wyjaśnić.
- Słuchaj no!- wpadłam do królestwa Kurka i od razu przeszłam do sedna sprawy- Jeśli nie podoba ci się współpraca ze mną, ok, od dzisiaj przejmuje cię Olek. Ja nie mam zamiaru męczyć się z takim gburem jak ty, ale jeśli jeszcze raz usłyszę, że rozpowiadasz plotki na mój temat to obiecuje ci, że nie będę już taka miła- wykrzyczałam mu prosto w twarz
- Grozisz mi?- zakpił
- Ależ jakbym śmiała. Informuję.
- Skończyłaś już?- powiedział obojętnym i znudzonym tonem
- Tak skończyłam- i wyszłam na korytarz trzaskając przy tym drzwiami. A tam zebrała się już niemała grupa siatkarzy, w tym Zbyszek i Andrea. Kiedy ujrzałam Zbyszka nie zwracając uwagi na pozostałych warknęłam na niego- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Po co Julcia? Żebyś się denerwowała?- sprawiał wrażenie opanowanego, ale w dalszym ciągu był wściekły na Bartka. Kątem oka zauważyłam, że Krzysiu tłumaczy coś Anastasiemu, a jego wyraz twarzy zmienia się na coraz bardziej rozgniewany.
Zbyszek wciągnął mnie do swojego pokoju, a tam mocno do siebie przytulił. Gdy już się trochę uspokoiłam odsunęłam się od niego, spojrzałam w jego oczy, a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Mmmm koniec tego dobrego- oznajmił Zbyszek, gdy już oderwaliśmy się od siebie- Chodźmy do Olka, bo znowu będzie mi marudził, że się spóźniam zawsze. Ty zresztą też masz zabiegi.- złapał moja dłoń i wyszliśmy z jego pokoju. Przed pokojem zabiegowym skradł mi jeszcze krótkiego całusa, który jednak przemienił się  namiętny pocałunek.