3.10.2012

10.

   W ostatnim dniu turnieju nie mieliśmy już żadnych treningów, każdy relaksował się tak jak lubi. Kilku chłopaków potrzebowało jeszcze naszej pomocy, żeby zagrać na najwyższym poziomie. Dlatego też zaraz po śniadaniu zabraliśmy sie do pracy, żeby też mieć przed meczem trochę czasu dla siebie.
   Wpadłam tylko szybko do pokoju po potrzebne mi rzeczy, a tam na łóżku siedział Zbyszek i rozmawiał z kimś przez skeypa. Chyba z rodzicami. Nie chciał przeszkadzać Ruckowi, który rozmawiał z żoną, więc zapytał mnie czy nie mógłby skorzystać z mojego pokoju, bo i tak miałam pracę, wiec pokój w tym czasie był pusty. Oczywiście zgodziłam się.
    Miałam ogromną ochotę podejść do niego i pocałować, ale nie chciałam robić niepotrzebnych scen. Z okularami na nosie prezentował się bardzo, ale to bardzo przystojnie. Jednak zabrałam to co potrzebowałam i wyszłam cichutko z pokoju, posyłając mu wcześniej buziaka w powietrzu, na co uśmiechnął się promiennie.

***
   Rozmawiałem już od dłuższego czasu z rodzicami i z Kasią, kiedy do pokoju weszła Julka. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Jeszcze ten całus gdy wychodziła....
- Synu czy ty mnie w ogóle słuchasz?- z powrotem na ziemię sprowadził mnie poirytowany głos ojca
- Tak, tak
- I gdzie ty w ogóle jesteś?-  no tak pokój Julki różnił się trochę wystrojem od mojego, co ojciec musiał dopiero teraz zauważyć
- W pokoju mojej Julki- powiedziałem zgodnie z prawdą i wyraźnie z tego zadowolony
- Juli? Tej Juli??
- Tak tato, od jakiegoś czasu jesteśmy parą
- Powinieneś skupić się na grze, a nie na jakiś romansach- zagrzmiał, natomiast mama z Kaśką tylko porozumiewawczo na siebie spojrzały
- Tato daj żyć-westchnąłem- i to nie jest jakiś tam romans- oburzyłem się
- Leonie daj mu już spokój. Ważne żeby był  szczęśliwy. Ja wam życzę jak najlepiej, a Julia wydaje się być bardzo sympatyczną osobą- wtrąciła się na szczęście mama, jednak ojciec nadal siedział naburmuszony.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas na temat naszego powrotu do kraju. Ojciec z Kasią mają mnie odebrać z lotniska w Warszawie, więc chciałem dokładnie wszystko z nimi omówić.
    Po tej rozmowie miałem jeszcze sporo czasu dla siebie. Julka jeszcze nie wróciła, ja też nie chciałem wracać do swojego pokoju. Nie chciałem przeszkadzać Ruckowi, ostatnio i tak musi wysłuchiwać strasznie dużo mojej paplaniny. A na dodatek pościel, na której leżałem pachniała moją Julką. Przypomniałem sobie słowa ojca, że to tylko romans, a ja byłem pewien swoich uczuć jakimi darzę Julkę.
   Gdyby ktoś parę miesięcy wcześniej powiedział mi, że zakocham się tak na poważnie, i że w wieku prawie 25 lat zechcę już stabilizacji, to bym go zwyczajnie wyśmiał. Prawda była taka, że wpadłem i to aż po uszy. Co raz częściej łapałem się na tym, że chciałbym żeby Julka była tylko moja na zawsze. Widziałem ją z gromadką maluchów biegających po ogrodzie. Julcia ma w sobie coś takiego, co przyciąga do niej. I to jest nie tylko atrakcyjny wygląd, ale przede wszystkim osobowość. Jest nie tylko świetną partnerką życiową, mimo iż nie jesteśmy jeszcze zbyt długo razem, ale też i przyjaciółką. W dodatku, kiedy pracuje jest w swoim żywiole, robi to co kocha, a wtedy promienieje i staje się jeszcze piękniejsza.
Uwielbiam obserwować ją w pracy, czy to podczas treningów czy podczas zabiegów gdy zajmuje się akurat innym zawodnikiem. Wtedy na jej twarzy pojawia się to skupienie, które dodaje jej uroku.

Tylko czy Julka odczuwa względem Zbyszka to samo, co on czuje do niej?
Z tym pytaniem i brakiem stu procentowej odpowiedzi na nie Zbyszek zasnął wtulając się w poduszkę Julki.

***
   Przed nami ostatni mecz tego turnieju. Mecz decydujący o tym z jakim krążkiem wrócimy do kraju.
Rozpoczął się bardzo zawzięcie i tak, też pozostało do samego końca. Graliśmy bardzo równo z drużyną przeciwnika. Punkt za punkt, set za set. Pierwszy set dla nas następny już dla Rosji. mecz ostatecznie zakończył się naszą porażką 2:3. Chłopcy z boiska zeszli przygnębieni. Wraz z Rafałem i Vannym podeszliśmy do nich. Szybko dostrzegłam Zbyszka, który również rozglądał się za mną. Odeszliśmy trochę od chłopaków, którzy już gratulowali sobie wygranego srebra i zapominali o odniesionej przed paroma minutami porażce. Od razu tonęłam w Zbyszkowych ramionach. Poczułam jego usta na swoich.
- Kocham Cię- usłyszałam
- Ja ciebie też Zbyszku- odpowiedziałam i dopiero, gdy kolejny raz całował mnie, dotarło do mnie, że właśnie po raz pierwszy usłyszałam te słowa z jego ust.


***
Witam! Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnią notką:* To bardzo motywuję do dalszego pisania, jednak ostatnio nie potrafię skleić czegoś sensownego związanego ze Zbyszkiem;/ Mam nadzieję, że to szybko się zmieni.....Do następnego ;)

9 komentarzy:

  1. ja też nie mogę nic sklecić ze Zbyszkiem, ale dzięki Bogu opowiadanie o nim mam skończone :P łohohoho Bartman nam się zakochał na poważnie, ale taka jest prawda często zapieramy się że nie, że my nie jesteśmy do stałych stabilnych związków, a tutaj pojawia sie właściwa osoba i te protesty znikają jak ręką odjął :) tak jest teraz z Zibim i dobrze, nie chce żeby obok niego i Julki pojawiły sie jakies problemy

    OdpowiedzUsuń
  2. Zibi stał się ostatnio jakiś antypisarski. Ja też już od dawna nie mogę nic o nim napisać. Puchar Świata był genialny. To wstawanie o 3 w nocy i zwalnianie się z lekcji miało swój urok. Rodzice Zbyszka nie byli zbyt mili. Mam nadzieję, że to nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. No przecież wyznał jej miłość, więc jest coś na rzeczy. Coś poważnego. Czekam na kolejny ^^ [short-volleyball-stories]

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba mam to samo ;) z braku laku zakończyłam już pisanie mojej historii ze Zbyszkiem,ale rozdziały dodawać będę jeszcze ;) także zapraszam do siebie : http://najtrudniejszy-mecz.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja obecnie nie piszę nic z Zbyszkiem, ale mam takowy zamiar. To będzie stare/nowe opowiadanie, ale nic nie zdradzę i nie wiem kiedy zacznę pisać. Zbyszek nam się zakochał na poważnie, a tata oczywiście sprowadza go na ziemie. Mam nadzieje, że pan Leon nie namiesza.

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 30 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 10 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki wielkie za zostawienie linka do opowiadania. Mimo okropnego braku czasu, przeczytałam wszystko na raz. Opowiadanie mi się bardzo podoba i coś czuje, ze będę tu teraz stałą bywalczynią. Myślę, że grzechem byłoby nie prosić o powiadamianie o nowych rozdziałach :)

    Oj! Zbysiu zrobił nam się strasznie rozczulający! Aż nie wiedziałam, ten-prawie-dwu-metrowy-olbrzym, może być aż tak zakochany. Miejmy tylko nadzieję, że przy jego temperamencie nie stanie się nic złego, jak np. zaliczenie laski na boku, bo wtedy to bym przejechała jego piękną mordką po betonie! ;D A co do Julki, podziwiam jej cierpliwość, ja to bym Kurkowi taką krzywdę zrobiła, ze by na dupsku nie mógł usiedziec :)
    Pozdrawiam i jeśli oczywiście masz ochotę to zapraszam do mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 32 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 12 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Caroline.10/16/2012

    A mi, o dziwo, pisanie historii z Bartmanem w roli głównej idzie jak po lodzie. Może dlatego, że zwykle całe opowiadania mam już opracowane. :)
    Nie ma to jak powściągliwy ojciec. Pan Leon w ogóle ma coś takiego w sobie, co wręcz wskazuje na jego nieco buńczuczny charakter. Powinien pozwolić synowi samodzielnie decydować o życiu prywatnym, a nie pouczać go na każdym kroku. Pięknie opisałaś uczucie targające Zbyszkiem. :) Miłość kwitnie, oj kwitnie. :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 14 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz prolog na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po długiej przerwie, zapraszam na dwudziesty siódmy rozdział na http://siatkarscy-herosi.blogspot.com/ , tym razem na nowej platformie. Pozdrawiam, Caroline. :*

    OdpowiedzUsuń