Znajduję się właśnie na hali Jastrzębskiego Węgla. Atmosfera jest niesamowita. Mimo, że siatkarze jeszcze się nie pojawili kibice już wiwatują na ich cześć. Moja obecność tutaj jet zupełnie przypadkowa. Ewka- moja przyjaciółka- wygrała 3 bilety na dzisiejszy mecz i takim właśnie sposobem znalazłam się tutaj. Dodatkowo znajdujemy się w loży VIP, co wywołało ogromną radość moich przyjaciółek. Dla mnie osobiście jest to bez różnicy. Chociaż może pojawi się jakiś przystojny siatkarz, kto wie....
Moje rozmyślenia przerwał głos komentatora, który zakomunikował pojawienie się na trybunach dwóch kontuzjowanych jastrzębskich siatkarzy- Bartmana i Kubiaka. Tłum przywitał ich gromkimi brawami, a panowie zmierzali do loży VIP-ów. Zbliżali się w naszym kierunku i o zgrozo byli coraz bliżej, a po chwili Bartman znajdował się na krzesełku obok mnie. Zaraz za nim usiadł Kubiak. Widziałam uśmieszki na twarzach moich przyjaciółek, a ja byłam w ciągłym szoku. Nagle usłyszałam gwizdek sędziego rozpoczynający mecz. Panowie bardzo przeżywali grę swoich drużynowych kolegów. Nas również wciągnęła gra, także zapomniałyśmy o obecności siatkarzy. W oddali można było usłyszeć krzyki fanek, jednak oni nie zwracali na to najmniejszej uwagi.
Pierwszy set minął bardzo szybko, a my w trakcie krótkiej przerwy, naszym studenckim zwyczajem otworzyłyśmy czekoladę i zajadałyśmy się nią. Zawsze tak robimy gdy czekamy na kolejne zajęcia. Wtedy nasz pozytywny humor osiąga maksymalny poziom. Tak było i tym razem, co zauważyli chyba również siatkarze, ponieważ kilka razy czułam ich wzrok na sobie. Kiedy z całej tabliczki czekolady zostało już tylko pięć kawałków, zauważyłam uśmiech na twarzy Ewy, który mówił, że coś wykombinowała.
- Czekoladkę? - zwróciła się po chwili do siatkarzy, posyłając im swój firmowy uśmiech. Chłopcy zaskoczeni tą sytuacją poczęstowali się i grzecznie podziękowali. Znowu usłyszeliśmy gwizdek zapowiadający kolejny set i tyle było z naszej "rozmowy" z siatkarzami, ponieważ skupili się na meczu. Nam nie pozostało nic innego jak zrobić to samo.
Kolejny set minął również szybko i znowu kilka minut przerwy. Dziewczyny wyszły za potrzebą, Michał również gdzieś poszedł i takim sposobem zostałam sama z panem Bartmanem. W pewnym momencie jego kule, którymi sobie pomagał z powodu kontuzji zsunęły się w dół i jedynie mój refleks uratował je przed upadkiem.
- Dzięki- uśmiechnął się słodko i gdybym nie siedziała pewnie już zwaliło by mnie z nóg. Jedyne co potrafiłam to odwzajemnić uśmiech, ponieważ czułam się jakbym straciła mowę- Widzę, że zostaliśmy sami- i kolejny hipnotyzujący uśmiech. Tym razem jednak potrafiłam mu odpowiedzieć i już po chwili rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od dawna.Nie zauważyliśmy nawet kiedy dołączyli do nas nasi przyjaciele. Dziewczyny znalazły gdzieś kolejną czekoladę i razem ją konsumowaliśmy.
O dziwo Zbyszek nie zwracał uwagę na to co dzieje się na boisku, tylko ciągle nas zagadywał. Michał też nie był gorszy i włączał się do rozmowy. Podczas przerwy kiedy rozmawiałam sama ze Zbyszkiem poprosił mnie o numer telefonu, podałam mu jednak nie wierzyłam za bardzo w to, że się odezwie...
Po powrocie do domu skupiłyśmy się na studiach, w końcu to już ostatni rok.....
bardzo ciekawie się zapowiada! czekam na kolejne^^
OdpowiedzUsuńI tak oto zaczeło się od czekoladki :P Teraz tylko czekać, aż Zibi skorzysta z numeru telefonu :) Serdecznie zapraszam na rozdział 21 na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ i 4 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ . Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj :)
OdpowiedzUsuńhmm ciekawe, ciekawe :D fajnie się zapowiada :) czekam na next :) informuj mnie na http://las-vacaciones-en-mexico.blogspot.com/ jak możesz i tak przy okazji 2 rozdział na powyższym blogu ;p
OdpowiedzUsuńhttp://las-vacaciones-en-mexico.blogspot.com/ nowy rozdział :))
UsuńPodryw na czekoladkę to jest coś. ;) Zazdroszczę jej, siedzieć na meczu koło siatkarza, porozmawiać z nim i dać swój numer telefonu, marzenie. :D Pozdrawiam i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńCaroline z siatkarscy-herosi.blog.onet.pl & w-objeciach-smierci.blog.onet.pl
Zgadzam się uśmiech Bartmana potrafi ogłupić, szczególnie gdy jest on prezentowany z bliskiej odległości. Człowiek nie wie co powiedzieć i jak się zachować, ale nasza bohaterka wyszła z tego z twarzą :) nie dziwę się że nasze Misie Zbysie polecieli na czekoladę, faceci i słodycze to bardzo udane połączenie :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, jeżeli masz ochotę to zapraszam :)
Serdecznie zapraszam na rozdział 022 na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ oraz rozdział 5 na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ Liczę na szczere opinie ;) Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj.
OdpowiedzUsuń