30.06.2012

6.



   Kolejny dzień w pracy. Za oknem deszcz, a do końca zostało mi jeszcze pół godziny. Zabiegi z chłopakami skończyłam, więc żeby się nie nudzić pomagałam trochę chłopakom do statystyk.
- Julka jedziesz z nami do Japonii- wpadł do pokoju Zbyszek. On to chyba nigdy nie nauczy się pukać. Spojrzałam na niego odrywając wzrok od laptopa, na którym pracowałam. Zbyszek zorientował się, że nie rozumiem zbytnio o co mu chodzi- no na Puchar Świata do Japonii- próbował mi wytłumaczyć.
- Mów do mnie normalnym językiem. Bartmańskiego nie rozumiem- zaśmiałam się i popatrzyłam na niego wzrokiem oczekującym dalszych wyjaśnień. Zbyszek natomiast udając zrezygnowanie usiadł sobie na jednym z łóżek do masażu.
- Wiesz, że trener powołał mnie do kadry na Puchar Świata-przytaknęłam skinięciem głowy- ale musiałem pojechać do warszawy na konsultacje z naszym sztabem medycznym, czy aby na pewno wszystko z moją nogą w porządku-kontynuował- No i wtedy Olo, nasz fizjoterapeuta, stwierdził, że potrzebował by jeszcze kogoś do pomocy.
- Nadal nie rozumiem co ja mam z tym wszystkim wspólnego- wtrąciłam
- Jula no, daj mi dokończyć- skarcił mnie robiąc przy tym zabawna minę- no więc, ja ten wspaniałomyślny, wpadłem na pomysł, żeby napomknąć Olkowi o tobie- mrugnął do mnie
- Ale jak?- byłam całkowicie zaskoczona
- Spokojnie- uśmiechnął się- Andrea też się na to zgodził. Dzisiaj rano byłem u prezesa klubu i też się zgadzają. W niedzielę wieczorem mamy stawić się w Warszawie. A no i od dzisiaj mamy wolne- dodał wychodząc i zostawiając mnie osłupiałą.
  Następnego dnia postanowiłam  pojechać do rodziny. Chciałam osobiście o wszystkim im powiedzieć, a przede wszystkim skonsultować się z moimi przyjaciółkami czy aby na pewno dobrze zrobię zgadzając się na to wszystko. Rodzicom było obojętne co tak właściwie zrobię. Nigdy nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu ze sobą. Wprawdzie żyliśmy jako normalna rodzina, ale nie byliśmy blisko ze sobą. Natomiast moje kochane dziewczyny stwierdziły, że jak zrezygnuję to osobiście mnie wepchają do samolotu. Także nie miałam innego wyboru jak tylko się zgodzić.
   Do Warszawy udaliśmy się we trójkę. Ja, Zbyszek i Michał. Jechaliśmy samochodem Zbyszka, który miał go zostawić u swoich rodziców. Oczywiście specjalne miejsce zajmował jeszcze jeden pasażer, a mianowicie Bobek, który na czas wyjazdu miał zostać u państwa Bartman.
Do godziny 19:00 wszyscy mieli się stawić w hotelu. My na miejscu byliśmy już przed 16. Zibi zawiózł mnie i Michała pod hotel Mercury, a sam pojechał do rodziców, z którymi chciał jeszcze spędzić trochę czasu. Miał także spotkać się ze swoją dziewczyna. Muszę przyznać, że stresowałam się tym jak zostanę przyjęta w grupie. Misiek zapewniał mnie, że będzie dobrze, ale czułabym się lepiej gdyby to Zbyszek był obok. W końcu to on mnie w to wkręcił.
- No i jest moja nowa asystentka- zawołał ktoś do nas, gdy tylko znaleźliśmy się z Michałem w recepcji hotelu- Aleksander Bielecki miło mi- przywitał się- widzę, że Zibi w ogóle się nie mylił co do ciebie- dodał wesoło i mrugnął do mnie
- Julia Adamczyk- uśmiechnęłam się serdecznie, próbując ukryć tremę
- Misiek porywam ci koleżankę, ale mamy do załatwienia sporo formalności- i tak o to zostałam dosłownie porwana przez Olka. Podpisaliśmy kontrakt, przedstawił mnie pozostałym osobom ze sztabu medycznego i szkoleniowego. Potem rozmawialiśmy o tym jak bedzie wygladała nasza współpraca. Będzie pracował z nami jeszcze jeden asystent- Rafał. Panowie okazali się bardzo mili i zabawni. W miedzy czasie dowiedziałam się, że pokój na tą jedną noc będę dzieliła ze Zbyszkiem. Na szczęście Michał zajął się moim bagażem i ostawił go do pokoju. Sama nie miała czasu, żeby to zrobić. Na potrzeby reprezentacji wynajęto tylko dla naszej dyspozycji hotelowy bar połączony z mini salonem, gdzie gromadzili się siatkarze, a Olek postanowił, że musi mnie z każdym zapoznać.
- Siema Olo- do hotelu przybył Zibi. Przywitał się z pozostałymi, a mnie skradł całusa w policzek i usiadł na oparciu fotela, na którym siedziałam. O 19:00 Andrea zrobił krótkie zebranie organizacyjne, a o 20:00 wszyscy mieliśmy być w pokojach, ponieważ o 5:00 śniadanie, a potem wylot do Frankfurtu i dalej do Japonii.
   W pokoju dostaliśmy łóżko dwuosobowe. Zbyszek brał prysznic, ja już przysypiałam zmęczona dniem. Gdy wyszedł położył się obok i przytulił się do moich pleców.
- Zbyszek ale....
- Ciii....zerwaliśmy ze sobą. Śpij- wyszeptał